piątek, 7 września 2018

chaos, przepraszam

Bardzo długo nie chciałam, nie wiedziałam, kręciłam się w kółko i czułam, że w każdej chwili wszystko może się zmienić, a przez ponad 2 miesiące nie zmieniło się nic.

Teraz to dopiero będzie się zmieniać.. Trzęsie się ziemia bo kroki olbrzyma są już tak blisko, ta wielka fala i cień jej, co mnie razi wręcz, a nie powinien przecież. A te wybrakowane pomarańczowe mi dobrą wizję przynoszą, ale nie wierze,  nie wierze, jak i w obraz przed oczami nie wierzę i nie ufam, że mam na ten popierdolony film jakikolwiek wpływ, nie wierzę, a ten co mnie próbuje przekonać wszczyna awanturę, ja wychodzę i błąkam się gdzieś, nagle orientuje się, że spoglądam tępo w ścianę i nikogo nie ma obok.. Wypalam wzrokiem dziurę w suficie by na chwile spojrzeć w niebo. I czuję jak zapadam się, zapadam, te wszystkie rzeczy wokół wyparowują, w pył się zamieniają czy jakąś inną toksyczną chmurę. To jakaś obrzydliwa i tandetna makieta beznadziejnego, taniego serialu, którego nawet statyści nie chcą oglądać, by swoje gęby szare dostrzec.
To zupełnie nie jest mój świat i moja wola, tu nie ma mnie ani najmniejszej cząstki energii mojej. I choć jestem jedynym stałym puntem całej tej sytuacji, to wszystko wokół się tak kręci, tak kręci, zarzyguje swoje bose, zmęczone stopy, tak kręci przebrzydle



I wyszłam, i nie było mnie chwilę.


Upycham przesiąknięte korzennym zapachem rzeczy do pudeł. I Boże, jak nie chcę wsiadać do tego pociągu!
Brak we mnie ciekawości, brak otwartości, widzę tylko przepaść bezdenną i chyba tak po prostu po ludzku nie chcę w nią wpadać. A raczej być w nią spychana.

Wiele mi się myśli w głowie kołacze. Nie wiem już której się złapać. I od K. do K. przez K. po drodze P. i absurdu skok. I zmęczona jestem, zmęczona po prostu. Fioletowe budynki, nieistniejące słowa, brak ciągłości i stałości, to nie ma sensu, chyba tak najzwyczajniej w świecie nie ma i może trzeba to w końcu przyznać głośno.

I tak chłonę przez oczy zmęczone ostatnie piksele mignienia tej historii przeźroczystej jak skóra moich dłoni wysuszonej. To zabawne jest tak wiele czuć w braku czucia.

Najgorsze, że mi się po prostu nie chce. Czuję się zbyt zmęczona. Po prostu.



jeszcze 8 dni. mój boże. ten świat może wyglądać zupełnie inaczej za 8 dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz