środa, 30 grudnia 2015

Zgnilizna.

Rozpada się we mnie na milion kroć wspomnianą, nieopisaną emocje. Zdrętwiały mi dłonie, oblał zimny pot, to z głowy wszystko; kosz rozmaitości ubolewa nad niedoborem wartości.
Długo to trwało, zanim dopadło- męczarnia z brakiem sumienia, męczarnia z koniecznością spełniania potrzeb pod-nad-(sama nie wiem jak)-rzędnych. Stąd moja reakcja.
Dźwiękowstręt, ciszowstręt, światłowstręt, ciemnowstręt, wszystkowstręt, labilnowstręt.
A jednak jedne przeważają, wygrywają i triumfują nad innymi. Zbyt agresywna- na piedestał wyniesiona, bo gdybym zbyt spokojnej słuchała, to jeszcze zarzygałabym swoje i tak zmęczone truchło. Rozlatuję się na milion elementów w płynnej postaci łez.


Przed oczami mam galaktykę; dwie ogromne gwiazdy celujące prosto w moje skronie. Towarzyszy im pięć mniejszych ( i ta jedna, z lewej strony ukryta, ta nieśmiała). Rozpraszają dookoła mnie wrażenie panoptikonu.


Zgasili mi słońce, podłogę rzucili mi w twarz, tańczą brudni od wczorajszej padliny. Niemoc czuję, niemożność czegokolwiek. Bezradnie obłość ciała mego na płaszczyźnie rozpierdalam, od niechcenia jakby, z lekkością udawaną i lepkością  kończyn wyobrażoną obrzydliwą.


Włożyłam sobie nieświadomie taką dyskietkę do głowy, że te mechanizmy, które na skraj niemoralnego zachowania mnie doprowadziły, już się nie uaktywnią. Tym bardziej, gdy jestem ich teraz świadoma- już mnie nie oszuka.


Zagłębiam się w literaturę, która na nic mi się zda- prócz do humoru obniżenia.
"To jest blog przede wszystkim dla ofiar, nie dla oprawców" - czytam i nie wierzę.  Ale o tym nie chcę się rozpisywać.



Na równym poziomie BRAKU wszystko się utrzymuje, prócz kilku osób. Pozostałe nawet na bieguny wędrowały, jednak nie dziś. Dziś chyba myślę racjonalniej. Dziękuję, Super E. 







Znów zdrętwiała mi dłoń. 

wtorek, 22 grudnia 2015

O śnie i chyba o czymś jeszcze.

Oddanie obrazu tego nie opisze, wątpliwości opisać się nie da- gdzie postać jego przez skarpę wchłonięta zniknęła?
Przepiękne przeniesienie ultrafioletowych portretów na sferę marzeń sennych, piękna ewolucja między bodźcem neutralnym a odruchem bezwarunkowym. Cholernie lubię obserwować i analizować ten proces.

Hybryda nauczyciela i psychologa w ciele serialowej postaci.

Klarowność liniowa jego łez, ponowny widok wyobrażonego miejsca docelowego października'15r, uzewnętrznienie mojej tajemnicy, którą one tak bardzo chciałyby usłyszeć.

I jakże niedziwne jest to, że całość odbywała się z pozycji córki, a nie matki.

***

^ nie mogę tego dokończyć, bo wróciłam na ziemię. I na niej dryfuję ponad moralnością i wyobrażeniem.

Towarzyszysz mi od kilku lat, zawsze pojawiając się w najszczęśliwsze dni w roku (zawsze końcówka maja i początek czerwca) < boję się o ten moment w tym roku.
Kilkukrotnie pojawiłeś się też w innych terminach.  Ale to już było ustawiane.


,,A chciałoby się zjeść owoc i powiedzieć "pestka" "

Nie wyobrażam sobie braku tej możliwości. Mogę ironicznie mówić o tym jak o celach i priorytetach, ale zawstydzać mnie będzie to gorczycy ziarnko prawdy w oku opatrzności czuwającym nad moim ID. Czasami tylko dysocjuję się na tyle, że zaczynam grać przed samą sobą, a to już doprowadza mnie do łez ( ze śmiechu )
Tak więc świadoma praw i obowiązków- CHCĘ.
Ale nie teraz. I tu pojawia się myśl-strach- ŚMIERĆ.

Ale chyba NEKR. wlicza się w moją PAN.-ość. 
Szkoda tylko, że już wtedy nie zjesz mnie żądzą.


***

Tak, boje się, tak, to spowiedź moja. Tak, brata zabiłam, siostrę we krwi jego udusiłam, tak, chciałam tylko być kochana, tak, Twoja obawa, została rozwiana. < bawię się w pisaną improwizację teatralną.
***


^^^ Tęsknię. Strasznie. 

czwartek, 10 grudnia 2015

" Don't " --ewolucja--> eliminacja.

Jakże pięknie mi się świat układa! Jakże pięknie sytuacja ewoluowała w moich rękach z panicznego lęku w egoistyczną pewność!

,,I came to bring the pain hardcore from the brain" 


,, Tell me what you want me to be
what you want me to be - ooh
I am tight- yeah- fuckin' right- ooh
tell me what you want me to be
I could be turned on"


Nie spodziewałabym się takiego zwrotu akcji. Zamiana ról, moja obawa  jego konsekwencją!
Wyostrzam wszystkie zmysły, czas na działanie. To jedyna okazja.
Ewolucja "Don't" w ciągu kilkudziesięciu godzin, z dnia na dzień więcej narzędzi, z dnia na dzień coraz więcej informacji, które zakopują Twój pysk w coraz to głębszym grobie.
Ewoluował mi Twój obraz, Twoje słowa i umysł. Zestrzelono Cie i leżysz w mogile śmieci.

***

Piękne emocje na jutro Fortuna przygotowała.
Kontynuacja serialowego wątku, wyczekiwane spotkanie, doznanie zmysłowo-muzyczne i futerko na nóżkach!


***

Nie jestem w stanie prostymi słowami opisać tych emocji. To wyjście w przód, przejście w czarną przestrzeń, pukanie do drzwi i wchodzenie w niebieską chmurę wspomnień ( lato, dużo zieleni, nerwowy śmiech).
To powrót na jeden z biegunów emocjonalnych, na jedną ze stron rozerwania moralnego i na pogranicze między "przecież nie" i "trochę tak".
To powrót na nasze miejsce, w którym "wszystko wiedzieliśmy" i do czasów "m.w.b.",
 powrót na prawdziwą łąkę
(jakież zabawne jest to, że oburzona jestem jego podstępem, sama takowy stosując!)

CYTUJĄC ŁĄKĘ PRAWDZIWĄ:
Zaprowadzę Cię tam. Źdźbła delikatny sukienki mej materiał skaleczą

Wpis z dnia 20 października. 

Oddaje mój sen sprzed miesiąca, wysoki budynek i powybijane okna, balkon, a na nim Twoja postać. I chyba ktoś robił grilla obok, ale nie pamiętam.


***

Ciekawi mnie, czy kiedyś mi o tym powiesz, czy nadal mięsem będziesz rzucał i udawał, że sam nie wiesz dlaczego. 

***

"w środku jesteś hello kitty i bardzo dobrze!"
Kocham Pana, Panie B.






niedziela, 6 grudnia 2015

5 kolejnych dni.

Ktoś mnie ostrzegał, ktoś hak podstawił, ktoś nienachalnym tonem mi o tym opowiedział. Słuchaliśmy wtuleni, rozkojarznieniem otępiaśliwi. Chochoł tańczy w ognikach palących nasze niewinne spojrzenia. Otrzyj mi twarz, otrzyj to westchnienie naiwne co dzień mi maluje purpurą..
Złowrodzy wyklną się na mnie, sokołom na cokole postawią i znikną.. Jak i trzewia moje, między sprawiedliwości ramiona rozdarte..
Ktoś mnie ostrzegał, ktoś śpiewał o tej historii, a ja słuchać nie chciałam, czy głucha na rozpacz jej wołania byłam.. Ktoś mnie ostrzegał, ktoś zna na każde z pytań odpowiedź, ktoś nie zechce mi jej udzielić.
Bezwonnym wspomnieniem się dzisiaj unoszę, marą przebrzydłą, której impresją zatrute mam dni. Nie chce Twojego końca, nie chce końca historii, ktoś mnie ostrzegał, ktoś rzucił mi tym prosto w twarz.

***
Najprostszy język z metaforami się przeplata, ruminacyjnie napiętnowane frazy, piętrzące się w moich płucach przekleństwa i Twarz jego; niepełna winy. Zdrowa dysocjacja, by się nie zagubić, zdrowa dysocjacja, by umysł jeszcze trochę w jednej formie pozostał, dysocjacja, by pacierz odmówić, dysocjacja, by nadzieję zgubić, dysocjacja.

***
Spoglądam na Ciebie oczami dnia wczorajszego; czy którekolwiek z nas przypuszczałoby, że znajdziemy się w takiej sytuacji? Albo czy rządzić się będą nami takie uczucia? Przyjemnie jest mi patrzeć na Twoje obrzydliwe dłonie i poniekąd idiotyczny wyraz twarzy. Brakowało mi czasu, gdy nie powodowałeś torsji.

***
 ^ boże, że mi się chce tak pierdolić.. i to od tylu lat? 
(a że wam się chce to czytać.. )

***
Nie uwierzysz, kiedy Ci opowiem, że we mnie nie ma tego, że biochemiczna reakcja jest jedynie na stres zaprzeszłości, że mogę się śmiać z tego i płakać na Twoim ramieniu bez wzruszenia najmniejszego. Nie uwierzysz, kiedy Ci powiem, że przyznaje Ci rację i się myliłam. Nie uwierzysz, bo chcesz się nadal mną karmić.






Tak po ludzku: Tak najzwyczajniej w świecie zaczynam zdobywać to, na czym zawsze zależało mi najbardziej. Celem celebracja i utrzymywanie tego na zadowalającym poziomie.

Tak po ludzku2: Szykuje się przede mną ciężki tydzień. Proszę o mentalne wsparcie :3


PS: jestem Alicją.