czwartek, 10 maja 2018

Uciekam w siebie. Dla siebie.

Przerwana taśma, porozrzucane kawałki szkła- to ten obraz, którego artysta bał się pokazać światu. Mozaika bez sensu. Mozaika bez twarzy. Każdy odłam lustra prezentuje wgląd w zupełnie inny świat. I jak to ma całość utworzyć? Chaotyczna nieproporcjonalność emocjonalna. I stukot. Hałas bez końca. Echem roznosi poszczególne uśmiechy i łzy. Jak można nie nazwać ambitnym takiego podróżnika?

I miło się czuć. Mocno, dość twardo, ale jak ktoś może twardo po ziemi stąpać jeśli nawet jego stopy nie dotykają podłoża? I mocno, i twardo, choć jest ciemno i już dosyć chłodno, pomimo tego, że nie wiem gdzie iść i czy jestem bezpieczna. I miło się czuć. I czuć, że jestem swoja.


Nie ma zapachu piękniejszego niż ten korzenny, wymieszany w jego brodzie.
Tak jak zapach kilku innych wspomnień, które i tak są pod znakiem gwiazdy z jego oczu.


Unosi się pył dookoła mnie. Czuję zapach spalenizny gdy tylko jesteście w pobliżu.. Przełykam ślinę, gorzkość nie znika, ani z języka, ani z naszych oczu. I nigdzie już nie bije nasze serce ani nie odbija się od ścian nasz śmiech. I dobrze jest. Bez.


Zabawnie jest wyciągać dłoń we wszechświat i łapać geometryczne i świecące słowa. Mogę tańczyć wokół nich i z nimi.. Fala jego głosu znosi mnie na boczny tor- inną opowieść i inną barwę ma jego tors. I widzę klatkę, klatka po klatce, jak nagrywa moje rumieńce. I odtwarza je bez końca, kiedy przestanie grać? Jakaś mała, szklista istotka przebiegła pod moimi nogami... Gdy podnoszę wzrok już nie ma filmu, jest pokój. Różowy pokój i drewniane krzesło. Ale to tylko makieta (pokój jest makietą, nie krzesło). Rozgrzewa się lampa. Uciekaj! I znów nic. I można tak bez końca.. Tylko.. czy to aby na pewno bezpieczne?



A co jeśli ja naprawdę jestem s...ą? >15<
^oho, ciekawe rzeczy możecie tu popodstawiać
W każdym razie, no cóż. Biorę lupę i idę badać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz