Wczoraj około 14:50 przyszedł mi do głowy wstęp notki. Coś o tym, że serce mi ciąży, tłumi, dobija. Dziś już tego nie pamiętam, więc notkę zacznę inaczej, a ten tekst potraktujcie jako wtrącenie.
Dzień wyprowadzki zbliża się wielkimi krokami. Depcze mi głowę, kończyny bezsilne i umysł, do granic możliwości słońcem rozpalony. Paradoksalnie stres z tym związany odczuwałam silniej kilka dni temu, niż dzisiaj. A może był to skumulowany stres, związany też z ostatnim egzaminem sesji, który pisałam w piątek. A 13.07 czeka mnie wyjazd na Woodstock. Oby w tym roku mi nic nie ukradli.
Zainspirowałam się. A raczej zostałam zainspirowana. W jasnych barwach widzę projekt, o którym już tu pisałam. Można by rzec, że jestem wręcz podniecona- ,,permanentna erekcja intelektualna".
Uspokaja się we mnie to, co zawsze musi niespodziewanie się budzić. I robi to zdecydowanie zbyt często. I zawsze jest obawa o to, że nie zaśnie, tak jak i ja nie zasypiam. Jednak koniec końców oddaje się w objęcia Morfeusza, a ono.. umiera (by odrodzić się za kilka tygodni lub miesięcy).
Kolejny paradoks. Ale mogłam się tego spodziewać. Fiksacje i lokowanie. Nic nowego. A paradoksem jest stosunek czasu do intensywności emocji.
Wzdycham głośno i jestem trochę smutna. Ale jest zdrowiej. A to zawsze jest dobre.
***
Jest to przestrzeń wypełniona światłem.. Czyste dobro, choć nie utopijne, a rzeczywiste, pozbawione fałszu. Dotkliwe- tak bym je określiła. Dotkliwe dobro przepełniające ciała. Szklana kula, która otacza to wszystko.. Szklana kula, ale bez śniegu w środku. Szklana kula wypełniona słońcem. I nie musisz nią potrząsać. To ona potrząsa Tobą wewnętrznie, wypuszczając Cię pełnego drżenia i radości. Przynajmniej w moim przypadku tak było. Chciałabym tańczyć i wirować, móc płynąć i się otwierać. To cudowne. Tańczyłam, choć moje ciało się nie poruszało. Wręcz w zbyt długim zastoju byłam i jak zawsze noga na nodze oparta zostawiła ślad. I jak zawsze padło o to pytanie. Myślę i to powoduje że znów mnie przepełnia fuzja emocji. I wzdycham, i wzdycham, i wzdycham..
Mam dziwnie miłe przeczucia. To zawsze jest trochę niepokojące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz