Uśmiecham się wstecz, to nie mechanizm, to reakcja, która warunkuje kolejne dni.
Mam przed sobą niełatwą do przeprowadzenia akcję- nie mogę polec na poleganiu. Nie mogę traktować siebie w liczbie mnogiej, to dopiero delikatna wzmianka o tym, że będę mogła to robić.
Nie odpuszczam sobie nikogo, niczego, różnorodną farbą ubrudzę podłogę.
(Zamierzam to wszystko spisywać, notować wszystko, aby pomysłu żadnego, idei żadnej nie przeoczyć. )
Duma mnie rozpiera, od kiedy noszę przy sobie tak dobre narzędzia? I pomimo dających się usłyszeć krzyków kilka grzechów temu, wiem jak bardzo głupio - m e t o d y c z n e to było. A raczej być nie miało- miało być tajne i intymne. Niestety wyszło jak wyszło. Ale w końcu się upiłam.
Mit, wszystko bajka, a jednak iluzji
Przypadek "istniejesz nadal" jest jedynie lustrzanym odbiciem, co zabawniejsze- obydwa równej długości czasowej. Może faktycznie mechanizm był ten sam?
*On w stanie był mój Wonderland odwiedzić, wizytę zapowiedział, w siedmiomilowych butach, nie przybył. Tłumaczył możliwością fiksacji, utonięciem, rozpadem, ze swoją rudą tańczy, nie zawsze monogamicznie.* < n.d.m.t.
Tak po ludzku: jedyne, czego brakuje mi do pełni szczęścia, to teatru.