sobota, 22 lipca 2017

biały kot w czerwone paski

[tekst usunięty]

I milczę. I zmącona biel mnie przytłacza. Chodź dziś już w żółci i zieleni barwy się odziewa i daje nadzieję na uniknięcie prawdziwego piekła włóczenniczych podróży do składowiska wspomnień wszelakich.


Ośmioro rąk wyciągniętych, przez mydlaną stratosferę powstrzymywane, już nie oczekują naiwnych spojrzeń i bezdźwięcznych języka wygięć. Chwytają się kilku brudnych ścian odartych z planów daleko idących i przestrzeni najbardziej zaufanej.
I nie wiem czy jestem bardziej przerażona, czy zobojętniała. W tym całym chaosie czuje ogromny spokój, choć gdziekolwiek nie spojrzę tam widzę, że nie powinnam. Sama sobie krzyczę do ucha to samo, co Pan B. powiedział mi kilka lat temu. Chyba czeka mnie powtórka z rozrywki. I o dziwo, tym razem chyba wydaje mi się to trudniejsze. No chyba że przesycony umysł nie rejestrował już wtedy tego dysonansu. Chyba. Chyba. Chyba. A wydaje mi się to trudne ze względu na normy kulturowe, które chcąc nie chcąc ignorują pewne problemy i włączają je do szarości życia codziennego. Wydaje mi się to trudniejsze, bo nazywałam to "jedynym X jaki mi został".


I nie chce mi się już wierzyć w ludzi. I to pierwszy od dawien dawna moment, gdy nawet nie zdążę oszaleć, a już się wypalam, macham ręką i wcale nie jest mi przykro. To miłe. I przerażające.
I chyba zdrowe. W tej całej niezdrowości.


Wchodzę w dziwny tryb. Przeistoczyłam się z zewnątrz do wewnątrz i choć czuję jak z jamy brzusznej wyłaniają się ostre igły w każdym kierunku świata, to po czasie i tak boleśnie chowają się z powrotem. To wizja, którą miałam gdy byłam młodsza. Czułam, że mnie to nie dotyczy. Czułam, że ja zawsze jestem i będę rozciągnięta gdzieś między Wiedniem a Moskwą. Teraz też jestem rozciągnięta, ale gdzieś w środku, między mostkiem a miednicą mniejszą.
To zupełnie inny świat. I ta zmiana powoduje utratę kontroli, ta zmiana powoduje że mistyczne naczynie (o którym już tu kiedyś opowiadałam) tak łatwo się przepełnia. Lata wyuczonej samoświadomości stają się nieprzydatne, gdy zaczynasz nie rozpoznawać samej siebie.



Kłócę się z nim w głowie. I nie wiem czy tym razem podoła. Ale chyba narazie nic innego mi nie pozostało.



Milknę znów w swojej głowie, idę uśmiechać się żałośnie do sufitu i narzekać samej sobie, że jutro idę do pracy. Biały kot w czerwone paski ma ostatnio w zwyczaju tak spędzać noce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz