sobota, 25 czerwca 2016

Od serca, od umysłu i od luźnego przepływu myślowego.

Fragment o dwoistości natury ludzkiej przykuł dziś moją uwagę w całej stercie materiałów, które mam do przerobienia. Trwało to nie dłużej niż 20 sekund. I mijał czas.
W pewnym momencie postanowiłam się sprawdzić, przetestować. Poczułam stres, jakby ktokolwiek miałby dowiedzieć się o wyniku. I naprawdę chciałam wierzyć w wynik, którego oczekiwałam. Jednak już w pierwszych sekundach na mojej twarzy namalował się uśmiech mówiący "Oj Martynka". Zagrało mi to i owo, w głowie się roztańczyło i priorytety bez mojego świadomego udziału wybrało. Śmiejąc się test zakończyłam. I pojawił się dylemat. I jeszcze więcej śmiechu. Śmiechem Boga wezwałam i pogodziłam się z tym, że na pewną część nas samych po prostu nie mamy wpływu. Możemy to tylko kontrolować. lub nie. To Twoja decyzja.


Znak zapytania w głowie mi dziurę wierci pytaniem I PO CO, I PO CO- nie wiem- powtarzam i myślę i zdania w głowie składam, które jedynie w alternatywie wypowiedziane być mogły.



^O jak się miło złożyło. 
4 lata temu na swoim profilu napisałam takie oto słowa:

,,Piosenki sluchane przez caly dzien sklejaja mi sie w jedna, psychodeliczna i niezrozumiala calosc.. Nie pozwalaja dopuscic mysli, ze moglabym teraz spac i realizowac w snach swoje najwieksze marzenia.. "

Ach, te sny cudowne, moja alternatywo gorąca, rozpal umysł do cna wypalony, pożogę serca mego i daj ulecieć myślom w Jego kierunku.


Nadzieja. Nadzieja być musi, bo jakże inaczej, Człowieku. Musi Ci coś przecież kości roztopić i pięty poprzebijać. Oczy Bóg Ci wydłubie, o oczy się nie martw. Jedynie dotyk przez całe życie męczyć Cię będzie. Każdy ruch w trzewiach o mdłości przyprawiać, każda myśl jedna ból głowy powodować. I zabić się nie da! Przecież na krzyżu ramiona Twe rozpostarte, gwoździami zardzewiałymi przebite. Oh, zatruj i umysł mój, niech rdza mnie pochłonie! Bądź mi Mesjaszem, bądź mi Oprawcą, bądź mi Cierniem, bądź mi Sobą. Po prostu. Obok.



(dawno już nie było tutaj takiego (pożal się boże) poetyckiego luźnego przepływu)

zaskakująca liczba wyświetleń poprzedniej notki, milutko



Ciekawe czy to stworzona przeze mnie samą iluzja, czy Ty wiesz. 




Rozlewam obłość ciała swojego, kształty jego wyznaczone słonecznym promieniem. Wyparował ze mnie duch wewnętrzny, który od środka zwykle rozrywa mnie na strzępy
(czyt. jest gorąco w chuj, leżę naga na łóżku 
i nie mam siły na nic)




Śpiewam sobie za oczodołami i macham stópkami. Z każdą myślą się uśmiecham. Zawsze żyję jakąś imaginacją. Bardzo tego nie lubię. Dlatego tak wytrwale czekam na realizację. 15 minut, godzinę, osiem godzin, aktualnie licznik wskazuje ich dziesięć, choć domyślam się, że zaraz wybije jedenasta.




,,Oj Martynka"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz