To jakiś kosmiczny wyścig dążeń, różnorodnych "za" i "przeciw", które wzajemnie w moim sercu i umyśle sobie oczy wydłubują. To dwie teoretycznie różne i odrębne sprawy, a jednak tak mocno ze sobą połączone- bo jak miałyby nie być...?
Tu najgorsza jest niepewność, błądzenie, niewiedza- rozmawiam z lustrem, skąd mam wiedzieć, co jest po drugiej stronie? Mogę sobie tylko wyobrażać układ Twoich kości wychłodzonych, ale to nadal dzieje się jedynie wewnątrz mnie. Nie wiem co mam myśleć, bo nikt nie chce mi nic powiedzieć, co jest absurdalne. Nie będę się prosić o te informacje, bo to nie o to chodzi. Ale dla mnie to nieludzkie. Nie pytam przecież co jadłeś na śniadanie, tylko czy może przypadkiem właśnie nie umierasz- to trochę inna sytuacja, przynajmniej tak mi się wydaje. W każdym razie to dla mnie nowe, nie do końca wiem jak się w tym odnaleźć, boję się że ten schemat również się wypełni i to pociągnie za sobą szereg ciężkich konsekwencji. To ciekawe jaki miks emocji mam w sobie; najważniejsze, że te emocje są już praktycznie martwe.
No i tuuuuuu pojawia się drugi obszar. Czasem pukam się w głowę i ciężko dojść mi do przyczyny. Już ją poznałam i wyraziłam, co trochę pozwoliło mi odetchnąć, jednak nadal muszę się w tym obserwować. To, że wszystko toczy się idealnie momentami wywołuje we mnie paranoję, ale to aż dziwne by sprawy toczyły się aż tak dobrze? Jejku. Wiedziałam, że to kiedyś nadejdzie, a jak zaczęło nadchodzić na poważnie to się przestraszyłam- ale chyba nie ma czego, przecież czeka na mnie szczęście- a jeśli nie, to nie ma to już takiego znaczenia, bo jestem niesamowicie silna co ostatnio udowadniam sobie każdego dnia.
Niesamowite jest to co czuję, gdy patrzę w lustro. Nie sądziłam, że kiedyś przyjdzie taki moment. Nie chodzi już o ciało, bo to drobiazg (choć w moim przypadku nie taki drobiazg hehe). Patrzę w lustro i widzę osobę, którą strasznie kocham, którą chcę bronić przed złem tego świata i dawać jak najwięcej pozytywnych emocij. Kocham siebie i wiem, że jestem warta miłości. Jest sporo obszarów, w których sobie nie radzę i w których nie jestem wystarczająco kompetentna czy ogólnie "jakaś". To nie ma znaczenia, bo całościowo wiem, że jestem mądra, ambitna, silna i niesamowicie inspirująca. Jestem przerażona, gdy patrzę wstecz, ale nie rozdrabniam się- to moja historia i jest nieodłącznym elementem mnie, temu nie da się zaprzeczyć. Po wielu latach walki i zmagań jestem w tym momencie życia, w którym czuję się
(tu wyszłam z domu na kilka dni, wracam po jakimś czasie w którym wszystko się zmieniło, ale o tym zaraz)
, w którym czuję się lepiej niż kiedykolwiek przedtem.
To wspaniałe uczucie, które dla niektórych może być trywialne lub naiwne, jednak dla mnie jest to niesamowite. Przytulam siebie całym swoim sercem
___
Zmniejszyłam liczbę odległości międzyatomowej do okrągłego zanikania międzywymiarowego. To zabawne, bo przecież atomy się nie stykają, a w mojej głowie zrodził się ogrom przestrzeni potrzebnej do płynnego i stabilnego funkcjonowania systemu.
Dobra, tyle wystarczy, muszę wyjść z domu za jakieś 3 minuty, bo czeka mnie super przyjemne oddychanie nową rzeczywistością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz