Kocham zmienność świata, te małe zawirowania w tej pieprzonej i nudnej do zarzygania stabilności. Sama je tworzę, Absolutem się stając i rzeczywistości formę nadając. Na zawsze pozostając na scenie.
,,wyczekuję momentu, w którym będę mogła spojrzeć na aktualne wydarzenia jak na przeszłość i wspomnienie." napisałam 13.10 w poprzedniej notce. I oto jestem. Jestem dokładnie w tym momencie. Tę kartę życia zamknęłam (jak nie podarłam i nie wyrzuciłam do śmietnika). I jak to zwykle bywa- nowe usilnie otworzyć próbuję, bo za chaosem tęsknie. Ale tym na zewnątrz, nie we mnie.
Zawsze myślę o swojej aktualnej nieświadomości i jest to piękna sprawa. Dziś nie wiem, ile znaków na niebie wskazuje mi moją przyszłość. Nie widzę składowych życia, bo dziś nie tworzą całości. Lecz przyjdzie czas i miejsce. Przyjdzie czas, mijające sekundy, rozpędzone do prędkości światła, przetną moje atomy w pół i komórki organizmu mego na nowe wymienią. Przyjdzie miejsce, atomy rozsmarują po czasoprzestrzeni barwę moich rumianych policzków, a energia pozostawiona w tyle wchłonie się w inną materię. A ja ''będę mogła spojrzeć na aktualne wydarzenia jak na przeszłość i wspomnienie". I znów, i znów, i znów. I tylko czytać będę moje stare słowa, i tylko oglądać będę moje stare rysunki, i tylko przypominać sobie stare sny w oparciu o dziennik. Pieprzona i nudna do zarzygania stabilność i małe zawirowania.
A co u mnie? Chyba bardziej niż zwykle przytłacza mnie to, co dzieje się za oknem. Ale czyż nie co roku wydaje nam się, że "tak jeszcze nie było"?
Kontynuacja: 15.11 (tamto u góry pisałam wczoraj, 14.11)
Wczoraj miękkość koca i ciekawość serialu mnie porwały. A dziś czas zajęły miliony stron kserówek. Praktycznie jest 16.11, dla mnie takowy dzień będzie jutro, gdy się obudzę.
U mnie w kółko to samo, tylko każda sytuacja inne ma imię i inne spazmy powoduje. Ale chyba dziś poczułam, jak wraca mi witalność, a jakiś zewnętrzny pesymizm przestaje mnie nawiedzać. Aktualnie nie jest ani dobrze, ani źle. I chyba taki stan rzeczy mi się podoba. Po prostu j e s t. A dopóki jest, to mogę sama wpływać na moje życie. I koło się zatacza- jestem Absolutem. Tylko czasami jest mi przykro, gdy widzę ile nienawiści jest w ludziach,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz