niedziela, 20 września 2015

Wydarzenia na wielowymiarowej przestrzeni międzyplanetarnej.

Dziwnie jest mi stwierdzić, że kocham upływający czas. A jednak taka myśl towarzyszy uporządkowywaniu spraw, które już prawie są, a wczoraj były niewyobrażalne. Kilkumiesięczne spięcie wnętrzności w końcu odpuściło, wewnętrzny dialog wszedł na wyższy, niebezpieczny poziom, co daje złudne uczucie czystości i klarowności myśli. Planuję w przód, powoli rozmieszczam wydarzenia na wielowymiarowej przestrzeni międzyplanetarnej. Chcę się tym zajmować- pomimo świadomości o istnieniu złowrogiej i nieprzewidywalnej Fortuny- ale od czego jest Tarot?


Jest pewna kwestia, która ciągnie mnie w dół. Niesamowitym jest to, że jest ona jednocześnie motywacją do wejścia na sam szczyt. To będzie niesamowite.

Nie lubię, kiedy zachowujesz się dziecinnie. Nie rozumiesz moich słów i intencji. Może to kwestia wyparcia w Twojej głowie- niemniej jednak jestem zawiedziona. Łapię się żałosnych słów- byleby tylko cokolwiek.


TAK PO LUDZKU:


  • Znaleźliśmy mieszkanie! Znajduje się ono w  apartamentowcu, 25 minut od centrum, a cena jest niższa, niż za rudery w samym centrum- czyli 1450zł ze wszystkim! Ma piekarnik (co jest wyjątkiem nawet w mieszkaniach za 1600zł.). Ma wielki taras z automatycznymi, elektrycznymi roletami. I wideofon !!!1!1 W środę podpisujemy umowę.










  • Mam już Bezę! Przyjechała do mnie 03.09. z Łodzi. Jest małą, słodką, spokojną i lekko strachliwą kuleczką! Aktualnie planuję zakup dużo większej klatki. Zdradzę również, że mamy zarezerwowaną świnkę do Adopcji  w Stowarzyszeniu Pomocy Świnkom Morskim :)

    Beza Z Puchatej Zagrody:

     


  • Czekam na ogłoszenie planu zajęć na mojej uczelni. Zaczynam studia już za 11 dni!



To wszystko.
Dorzucam gratis jakieś pierdoły, które zaczęłam ostatnio pisać i nie skończylam:







Dopadają mnie irracjonalne dźwięki. Kołem czas zatacza pogoń za czymś wyższym. Idiotyzm.
Kto by pomyślał, że trwać to będzie w nieskończoność ? Nikt nie lubi niezałatwionych spraw.

Stres wyżera mi trzewia. Sępy przyglądają się nagości mego ciała, wykorzystują każde najmniejsze drgnienie jego i strach. Nie naprawisz ust, które bredzą o przyszłym jutrze; skąpane są złotem eldorado, kuszą i wonną rosą przenoszą na drugi brzeg. Dłoń nie zdąży wydrążyć brzytw, w tafli błękitu rozpuści się dusza.

Obawiam się każdego braku słowa. Ciszą mi jesteś, bezosobowym elementem życia, nieistniejącym aktorem, marą. Przyjdźże, ukołysz zmysły, wybłagaj swojego Boga o orgazm dla mnie. Bóg tych dookoła nie lubi, kiedy czuje się kobietą.