środa, 9 grudnia 2020

pleśń.

 spojrzałam na statystyki (hej tak wgl, strasznie dawno mnie tu nie było, miło, że to czytasz)

no ale tak, spojrzałam na statystyki i jeden post absurdalnie dziwnie był wyświetlany częściej niż inne. i przeczytałam go i jest tam fragment:

"Nie wiem dokładnie jak to opisać, ale gdy o tym myślę to śmieje się w sufit. Mam po prostu wrażenie, że od ponad 22 lat ciągle powtarzam jedną lekcję. Akcja się toczy, jestem w niej i wiem wszystko co niezbędne, toczy się dalej, czuję, że mam kontrolę, toczy się dalej... no i nagle jest oślepiający blask i wybuch! I ja. Siedząca na środku niczego w rozerwanych ciuchach i mająca w głowie "someday I'll learn" zapętlone 23 tysiące razy i to do tego w przyśpieszeniu. I choć wydaje mi się, że z każdym kolejnym razem jestem coraz ostrożniejsza, to chyba jest to po prostu iluzja."

no i aktualnie nie jestem na etapie śmiania się w sufit, bo raczej jest mi po prostu przykro, ale jestem dokładnie w tej sytuacji.
przecież dwa lata temu byłam taka ostrożna, taka skupiona, taka skoncentrowana. no i co?  nagle jestem dwa lata później, ogłuszona wybuchem, absolutnie nie wiem co stało się z moim życiem. i znów w głowie wybrzmiewa mi "someday I'll learn". to sprawia, że jestem przerażona, bo teraz mam w głowie "tym razem będę ostrożniejsza". ale może kiedyś dojdę do takiego poziomu. 

-------ale to taki nieplanowany wstęp do tej notki, kompletnie nie tak sobie ją wyobrażałam. ale jako że to po prostu przelewanie absolutnie każdej najmniejszej myśli w mojej głowie to wrzucam to. chyba lepiej bym tego nie ujęła, niż w wtedy, w tym cytowanym fragmencie. ------

_______________________________________________________________

zachłannie mnie to wszystko pożera, w każdym szepcie ściany obcej i w każdym chłodnym powiewie obcości tego miejsca. chłód jest zdecydowanie najtrudniejszy. 

______________________________________________________________


ceramiczne wypełzły, jako symbol, niż przekleństwo
w serca się wbiły i zatruły to wszystko
słowa nie kreślą uwikłanych spojrzeń
i tylko chaos, co w pustkę zamienił przesyt

powyżerało mnie licho od środka
i odór przeklęty torsje wywołuje 
wszystko zgniło, wzajemnie przesiąknięte chorobą
tylko mój obraz zmieniony światu pokazało

i kruchość tego stanu najbardziej przeraża
nie masz dziś nóg, kolejnego dnia głowy
są dni gdzie nie masz snu ani policzków suchych choć na minutę
są dni gdzie nie masz choćby jednej barwy co by ubarwiła tę pleśń
są dni gdzie...

ikona. obraz. diagnoza. 
jedynie filtr może to wyłapać.
są tu mądrzejsi od nas i oni słowem kierunek wyznaczą.
(i strasznie samotna jestem, wszystko mi huczy i dudni,
zakrywam twarz i staram się, staram się ponad wszystko)

siła napływa do mojego ciała z niewiadomego pochodzenia
ale to może ta kwestia łączenia
ciało-umysł-ciało-umysł
który przeceniałam lub niedoceniałam
a swoim krzywym zwierciadłem przede wszystkim źle oceniałam-siebie.



śmieje się do swoich nagrań sprzed 3 lat
absolutnie nie miałam pojęcia o zakrętach



stan nieważkości, nieważności, 
urojony stos pytań sypie na głowę
odpowiedzi nieważne, tak ważne, że spać nie dają
albo dają, a nie chcę

może w końcu przesypie się
klepsydra co mi okresy wyznacza
a Fortuna swoje zrobi

zakładam pętle-czas-u
trzymiesięczną
co wyznaczy zakres mojej
brakuje mi słowa
chyba już mam głowę zapęt-lo-ną


idę suchość twarzy mojej przemyć
przeżartość gardła mego przeżreć do końca
w gardło syrop na spokój i sen wlać

i śnić.
i śnić..
i śnić...


a może jutro dowiem się, kiedy wytną tę część mnie, która zniszczyła mój ostatni rok życia. 

środa, 10 czerwca 2020

dzień imagenów.

Redefinicja ustalonych dotychczas wyznaczników codzienności. Kopanie wgłąb, wgłąb, skrystalizowane emocje, rozszczepienie źrenicy na tą wewnętrzną i zewnętrzną, później wzrost ciśnienia i biel, co wszystko przykryła. Jednym słowem wszystko odwróciła. I tak z każdym dniem i coraz głębiej do tych, co zawsze na wierzchu były. No bo przecież o wszystkim wiedziałam? To pokazuje jak i wszerz się wszystko rozkłada. Uschnięta łodyga pod ziemią wykopała nowy świat i życie nowe odnogom nadała. Przetrwała.

dziwacznie się to wszystko plecie, pamiętasz jak o tym rozmawialiśmy? cykle i to jak świat jest z nich złożony. nie doświadczasz niczego nowego, a jedynie powtarzalnej impresji już znanych ci twarzy, odczuć, złudzeń i pragnień. pragnień, co nigdy nie będą zaspokojone. cykl każdy powtarza je wszystkie a ty walczysz i walczysz wciąż o to, by złe minimalizować i dobre wynosić na piedestał w postaci zębów dziwacznie odsłoniętych do świata i źrenic szeroko rozszerzonych przez oksytocynę. później okazuje się jednak, że to naprawdę wszystko na nic. wszystko powraca, ale w innym kamuflażu. szybko o tym zapominasz i nawet nie orientujesz się, jak znów jesteś w: dziwacznie się to wszystko plecie...

____________________________________________________________________________

to chyba taka jedna myśl z mojego dzieciństwa, która do dziś mnie zadziwia. przykro mi tylko, że muszę tego doświadczać. nie zasługuję na to, by czuć się zagrożona przez to, że ktoś czuje się zagrożony.


trudno jest rozgraniczyć źródło niektórych kanałów myślowych, nawet jeśli są nazwane, a ich cechy wydają się zanadto oczywiste. szczególnie, gdy za lewym uchem jest huk, za lewym barkiem piosenka sprzed 4 lat, za prawym uchem wyzwiska, a za prawym barkiem cisza wypełniająca bezkresny tunel łączący z i.w.

__________________________________________________________________________



przecięta na pół promieniem słonecznym sączy mi się przez palce. słyszę w oddali jakiś cichy śpiew i nie do końca potrafię rozpoznać kierunki wszechświata. znów biel, która mnie otula, a z niej wyłaniają się poszczególne, twarde kształty natury. chropowatość kory pod moimi palcami zaczyna doskwierać, a nagle całość przewraca się pod naciskiem siły niewiadomego pochodzenia. runął ten świat i runie kolejny, uderza z impetem na moich oczach. widzę pochyłe drzewa strzałami przebite. runął ten świat i runie kolejny jeśli w bieli na zawsze pozostaniesz! musisz odwrócić wzrok od natury, odwrócić wzrok od przeciętej na pół. to nic innego jak mamiąca cię ułuda wżarta tak zażarcie w słowa prawdy...

Odwróć się. Proszę.

możesz uciec w każdej chwili.


___________________________________________________________________________


napisałam tu jedno zdanie, ale je usunęłam, bo nie pamiętałam o co mi w nim chodziło i już nie chce mi się pisać dalej bo będę jeść zaraz rosołek. papa. (miss me?)